-Nick? Co ty tu robisz o tej porze? Już prawie jedenasta.- odparłam zdziwiona, ale mimo to uśmiechnęłam się i zarzuciłam bluzę na plecy.
-Miałem nadzieję, że jeszcze nie śpisz.- odparł z uśmiechem i kontynuował- Wiem, że już późno, ale... chciałbym ci coś pokazać.
-Teraz?- zapytałam w dalszym ciągu zszokowana.
-A masz jakieś ciekawsze zajęcie?- lekko uniósł brwi, przyglądając mi się.
-Wiesz co... niby nie mam, ale...
-...Ale...?- złapał mnie za słowo, a ja już nic nie powiedziałam.
-Rozumiem, że się zgadzasz?- dorzucił.
-Rozumiem, że nie mam wyboru?- odparłam w charakterze odpowiedzi i ciepło się do siebie uśmiechnęliśmy.
-To co, jedziemy?- podsumował. Jeszcze przez chwilę się wahałam, ale w końcu odpuściłam i złożyłam ręce na piersi na krzyż. Wyszliśmy, a Nick delikatnie położył dłoń nisko na moich plecach.
-Dokąd chcesz mnie zabrać?- zapytałam siedząc już w jego aucie.
-Do przeszłości.- powiedział odpalając silnik z ledwo dostrzegalnym uśmiechem.
-Słucham?- zdziwiłam się, ale nawet gdybym chciała wysiąść, było już za późno. Samochód ruszył z prędkością, która już na starcie wbiła mnie w fotel.
Jazda trwała około 15 minut. Po drodze rozmawialiśmy cały czas.
Kiedy wysiedliśmy z auta poczułam ciepłą falę wspomnień. Objęłam się ramionami, ponieważ było mi trochę chłodno i powiedziałam:
-Ile już minęło, od kiedy byliśmy tu ostatnio?- zatrzymaliśmy się na brzegu pod drzewem i wpatrywaliśmy w migoczącą taflę wody.
-Kilka dobrych lat.- westchnął chowając ręce do kieszeni.
-A mam wrażenie jakby ze sto lat.- dodałam cicho, oczarowana odbiciem gwiazd w wodzie i delikatnymi podmuchami wiatru, który muskał nasze twarze. Nagle poczułam jak Nick obejmuje mnie w tali od tyłu i delikatnie opiera podbródek na mojej głowie.
-Pamiętasz jak to kiedyś z nami było? Nie widzieliśmy świata poza sobą...- zaczął i nagle urwał, a ja nieświadomie wstrzymałam oddech.
-Mieliśmy wtedy po 14 lat, to było dawno.- odparłam.
-Wiem, ale... ale ja chyba nadal... czuję coś do ciebie.- szepnął i pocałował mnie w ucho. Stałam bez ruchu i czekałam na to co będzie działo się dalej. Z jednej strony nie chciałam tego, nie czułam motylków w brzuchu. Jednak z drugiej strony tak strasznie potrzebowałam czyjejś bliskości. Mimo tylu przyjaciół czułam się strasznie samotna. Ja tylko pomagałam im zmierzyć się z ich problemami, a prawda jest taka, że nie potrafię zmierzyć się ze swoimi. Rodzice bez przerwy się kłócą, a ja muszę liczyć praktycznie tylko na siebie. Wiem, że powinnam dać naszej paczce więcej zaufania, ale nie potrafię. Może wynika to z tego, że kiedyś ktoś bardzo mnie zranił.... i wtedy poczułam miękkie usta Nicka na swoich. Gorąca fala zalała moje myśli, zniknęły wszystkie obawy, wszystkie niezałatwione sprawy, problemy i wszystkie złe wspomnienia. Rozpływaliśmy się w sobie. Nick delikatnie położył dłonie na moich plecach, a w miejscach gdzie nasze ciała się stykały czułam przyjemny dreszcz. To bardzo przyjemne... zbyt przyjemne. Dlaczego to akurat musi być Nick?! Teraz sama nie wiem co czuję... Wtedy otworzyłam oczy, bo chłopak przerwał pocałunek. Stał przede mną promiennie się uśmiechając, z takim błyskiem w oczach, jakiego jeszcze nigdy u nikogo nie widziałam. Wiem, że ten obraz, utkwi mi w pamięci do końca życia.
-Nie chciałaś przerwać pocałunku.- stwierdził radośnie. Nie odpowiedziałam, tylko otworzyłam i zamknęłam usta.
*Następnego dnia*
Wczoraj wieczorem Thomas zadzwonił i zapytał czy nie chciałabym iść z nim dziś o 20 na otwarcie jakiejś galerii sztuki. Ponoć mają tam być różni biznesmeni, prezesi i reszta tutejszej szychy. Cieszę się na to wszystko, ale nie dlatego, że mam wstęp na tą imprezę i znajdę się wśród tych wszystkich ludzi ale że idę tam właśnie z Thomasem. To dziwne, wiem, ale nic na to nie poradzę. Jest już po 18, a ja dopiero zaczynam się szykować. Wszystko przez to, że mam na głowie za dużo obowiązków... Na szczęście już wczoraj wybrałam sobie strój na to wyjście. Postanowiłam najpierw nałożyć makijaż, później lekko podkręcić pasma włosów. Po wykonaniu tego wszystkiego, wbiłam się w
moją białą sukienkę. Do złotego, brokatowego kuferka włożyłam iPhone'a w białej obudowie, chusteczki i klucze. Założyłam długie, złote kolczyki oraz białe minimalistyczne szpilki. W momencie gdy zapinałam pasek, zadzwonił telefon.
-Tak?- odparłam pospiesznie.
-To ja. Nie wiem które mieszkanie jest twoje, więc poczekam na dole.- odparł łagodnie Thomas.
-W porządku, zaraz zejdę.- powiedziałam i uśmiechnęłam się nieświadomie. Schowałam telefon i rzuciłam ostatnie spojrzenie na odbicie w lustrze. Idealnie- pomyślałam i nawet nie wiem kiedy znalazłam się na dworze. Ten wzrok Thomasa...
-Wow... wyglądasz cudnie.- odparł zaskoczony. Starałam się powstrzymać śmiech, ale niezupełnie mi to wyszło.
-Dziękuję. Ty też nawet nieźle.- rzuciłam, a Thomas otworzył mi drzwi od strony pasażera. Wsiadłam i wygodnie się usadowiłam, podczas gdy on zajął miejsce z drugiej strony.
-Interesujesz się sztuką?- odparłam po chwili w zamyśleniu.
-Ja i sztuka?- uniósł w uśmiechu kącik ust.- Niekoniecznie.
-Więc czemu postanowiłeś się tam pojawić?- ostrożnie dobierałam słowa. Nie chciałam powiedzieć czegoś, co ośmieszyło by mnie przy nim.
-Bo jeśli nie bierzesz udziału w tego typu imprezach, to łatwo o tobie zapomnieć, a to chyba najgorsze co może cię w biznesie spotkać. Wszyscy jeżdżą tam tylko na pokaz. Myślisz, że któreś z nich odróżnia da Vinciego od van Gogha?- posłał mi spojrzenie w którym dostrzegłam nutę współczucia. Pewnie pomyślał; biedna, młoda, naiwna Nina.
-Dziękuję, że zabierasz mnie ze sobą.- powiedziałam przyglądając mu się z ciepłym uśmiechem. Jego spojrzenie powędrowało w moją stronę i na chwilę zastygło w miejscu.
-Nie masz za co dziękować. To ja dziękuję za to, że się zgodziłaś.- przez jakiś czas jechaliśmy w milczeniu, ale nie była to niezręczna cisza. Później przerwał ją Thomas:
-Za chwilę będziemy na miejscu. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
-Już mi się podoba.- oboje odruchowo się uśmiechnęliśmy.
-Co powiedziałaś swoim rodzicom?- zdziwiło mnie jego pytanie, ale nie widziałam powodu dla którego miałabym unikać odpowiedzi.
-Nic. Moi rodzice są rozwiedzeni; tata ma swoje nowe życie w Miami, a mama ciągle pracuje, wyjeżdża baluje... ale wiem, że mnie kocha.- odpowiedziałam bez większych emocji.
-Nie będziesz miała przez to wyjście jakiś większych problemów?- odparł powoli i jakby spoważniał. Miałam ochotę parsknąć śmiechem, bo wydawało mi się jakby odezwał się jego rodzicielski instynkt.
-Chyba nie. Nie wiem czemu mama miałaby mieć coś przeciwko, poza tym sama dzisiaj wyszła na jakąś imprezę z pracy. Znowu.- w tym momencie samochód zajechał na wyłożony ciemnymi, granitowymi kostkami podjazd. Po jego obu stronach rozciągał się idealnie przycięty żywopłot, a za nim minimalistyczny, choć i tak robiący wrażenie ogród.
-To na pewno jest galeria sztuki?- odparłam oczarowana otoczeniem.
-Miejmy nadzieję, że tak.- po tych słowach Thomas wysiadł z auta i otworzył drzwi od mojej strony zanim sama zdążyłam to zrobić.
-Dziękuję.- rzuciłam pospiesznie poprawiając przy tym tył sukienki.
-Wejdźmy.- odparł szarmancko, delikatnie obracając głowę. Chwyciłam go pod ramię i równym krokiem minęliśmy innych pięknie ubranych ludzi i ich ekskluzywne samochody. Zaraz po wejściu podano nam szampana. Uśmiechnięci rozmawialiśmy i oglądaliśmy najpierw obrazy, a później rzeźby, które mijaliśmy. W końcu dotarliśmy mniej więcej do punktu, w którym była zgromadzona zdecydowana większość. Wokół ludzie podobierani w grona debatowali i śmiali się przy szampanie, winie, whisky i koniaku.
-O, widzę ludzi od nas z branży. Z większością z nich już miałem okazję pracować i muszę ci powiedzieć, że przy tych nadętych bucach ciągle czuję się jak dzieciak. Tak czy inaczej gram kogoś kto ich zadowoli, a przy okazji sam przy tym zyskuję. Chodźmy do nich, muszę się pochwalić twoją osobą.- posłał mi seksowny uśmiech, z którym nie mogłam negocjować.
-Thomas! Jak miło, że wpadłeś! Właśnie omawiamy na czym będzie opary kontrakt z X-Beats.- odparł entuzjastycznie jeden z ośmioosobowej grupki do której dołączyliśmy. Wśród nich oprócz mnie było chyba pięć kobiet, które prowadziły między sobą zawziętą dyskusję, jednak na mój widok ucichły.
-Chciałbym wam kogoś przedstawić... to jest Nina.- odparł niczym niespeszony Thomas.-Nino, to są moi współpracownicy. To jest John i jego żona; Miranda, to Elijah z Clair, tu jest George wraz z Susan, a to James i Julie.- Thomas przedstawił mi wszystkich po kolei, a ja podając im w między czasie dłonie, uśmiechałam się przyjaźnie i obserwowałam ich reakcje.
-Jeśli dobrze pamiętam ostatnio byłeś z Naomi...?- odparł uszczypliwie mężczyzna w luźnej białej koszuli, jeansach i czarnej marynarce, który został mi przedstawiony jako Elijah.
-Teraz to się zmieniło, po co rozpamiętywać przeszłość.- Thomas, zresztą tak jak ja zupełnie się tym nie przeją, a z tego całego towarzystwa najbardziej sympatyczni wydali mi się James i Julie.
-Właśnie, przecież Thomas ma największe powodzenie u kobiet z nas wszystkich. Mnie już dawno przestał dziwić fakt, że co chwilę widzę go z inną.- zażartował tym razem John. Na początku myślałam, że to wszystko jest złośliwe, jednak teraz zrozumiałam, że u nich to zupełnie naturalne zachowanie- ich to nie rusza, a może nawet bawi.
-Tak na marginesie, ile masz lat Nino?- wtrącił Elijah. Ten gość ewidentnie lubił być w centrum uwagi. Nie lubię takich ludzi, irytują mnie.
-Fizycznie mam 19 lat, jednak obowiązki i wiele innych czynników przyczyniło się do tego, że spokojnie mogę powiedzieć iż czuję się na około 30 lat.- odparłam stanowczo, po czym dodałam- Jednak wydaje mi się, że kobiet nie powinno pytać się o wiek.- Nie miałam zamiaru być dla nich człowiekiem z którego będą mogli bezkarnie kpić. Moja wypowiedź wyraźnie ich zaskoczyła, a ja zyskałam u kilku z nich uznanie.
-Młoda, piękna, inteligentna i w dodatku rozważna dziewczyna. No, Thomas, tym razem chyba naprawdę ci się udało.- powiedział James przyjaźnie mi się przyglądając i puszczając do mnie oczko. Potem przez jakiś czas dyskutowali o tematach na których kompletnie się nie znałam, ale mimo to słuchałam uważnie i od czasu do czasu wtrącałam swoją wypowiedź.
-Chciałam prosić wszystkich o uwagę!...- pewna kobieta zaczęła wygłaszać monolog na oficjalne otwarcie galerii, po którym miało się odbyć przyjęcie. Nagle serce zabiło mi mocniej. Podczas gdy każdy z uwagą patrzył na przemawiającą kobietę, Thomas raptownie chwycił mnie od tyłu i przyciągną do siebie. Poczułam na karku jego ciepły oddech, a na plecach- unoszącą się co chwila klatkę piersiową. Zrobiło mi się trochę gorąco, ale byłam pewna, że w ramionach Thomasa nawet przy omdleniu nic mi się nie stanie. Wtedy szepną mi do ucha kilka słów, których nie zrozumiałam, a za nimi nieco wyraźniejsze:
-Naprawdę ślicznie dziś wyglądasz..
Wtedy wszystko potoczyło się bardzo szybko- najpierw wyszliśmy na opustoszały już parking przytulając się, a w końcu całując coraz namiętniej i namiętniej, Otwierałam oczy tylko gdy musiałam lub obawiałam, że się przewrócę. Jednak kiedy otworzyłam oczy bo usłyszałam obok czyjś głos... momentalnie oderwałam się od Thomasa. Po drugiej stronie parkingu stała moja mama i zaciekle rozmawiała z kimś przez telefon. Mam tylko nadzieję, że nic nie widziała. Szybko pociągnęłam Thomasa za rękę i schowaliśmy się gdzieś na rogu dopóki moja mama nie weszła do budynku. Dopiero wtedy przestałam śledzić jej ruchy i odwróciłam głowę wzdychając i natknęłam się na stojącego o kilka centymetrów ode mnie ojca Lily. Automatycznie nasze usta połączyły się i oparta o ścianę poczułam na szyi dotyk jego zimnych dłoni.
-Jedźmy już stąd.- odparł i patrzył na moje usta i oczy spojrzeniem w którym widziałam obłęd. Najseksowniejszy człowiek świata.. chyba nie muszę mówić, że nie sposób mi było odmówić. Zaraz potem byliśmy w drodze do willi Brinkley'ów. Droga minęła bardzo szybko, a pierwsze co zrobił Thomas to wszedł do kuchni i zapytał czy się czegoś napiję.
-Przyjechaliśmy tu się czegoś napić..?- zapytałam z zadziornym uśmiechem obierając się o blat.
-A masz jakieś inne propozycje?- zapytał powoli do mnie podchodząc. Stanął tuż naprzeciwko mnie i przygryzł dolną wargę.
-A mogę dziś u ciebie przenocować?
-A co będę z tego miał..?- zapytał i powoli pocałował mnie kilka razy w szyję.
-Z pewnością same korzyści. To do zobaczenia w sypialni.- odparłam i z tajemniczym uśmiechem powędrowałam do jednego z pokoi. Po upłynięciu mniej więcej 40 minut Thomas wszedł do sypialni.
-Wybacz, że musiałaś tyle czekać.- odparł. Nim zdążyłam odpowiedzieć chwycił mnie za biodra i mocno przyciągnął do siebie. Po raz kolejny nasze usta zetknęły się ze sobą, a ręce bezkarnie wędrowały po całym ciele. Robiąc krok w tył przewróciliśmy się na łóżko. Thomas wylądował na mnie, po czym podwinął mi koszulkę i zaczął całować mój brzuch zjeżdżając przy tym w dół. Poczułam dreszcz na plecach. Później wszystko potoczyło się bardzo szybko...
Jejuśku Nina i Thomas *o*
OdpowiedzUsuńaaw ja chcę więcej ^^
Cudownie jak zwykle, czekam na następny rozdział :*
Zapraszam również do siebie :)
Świetnie jak zawsze ! Kiedy kolejny ? :(
OdpowiedzUsuń