-Wiesz, że trochę przesadziliśmy?- zapytał mnie Chris.
-Może.- odparłam obojętnie wpatrując się w falujący ocean. W tafli wody odbijał się leniwy wschód słońca, a wiatr delikatnie muskał nasze twarze.
-Twój ojciec raczej nie będzie zadowolony.- odparł biorąc łyka piwa.
-O ile w ogóle będzie go to obchodzić. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.- zmarszczyłam brwi i posłałam mu odrobinę gniewne spojrzenie. Christopher przez chwilę nic nie mówił i siedział z piwem na jednej ze skał.
-To nie jego sprawia.- rzuciłam.
-Prędzej czy później i tak się dowie.
-Ale czy ty rozumiesz że mam to gdzieś? To niech się dowie.-powiedziałam w złości i po chwili przytłaczającej ciszy dodałam- Ugh, przepraszam. Po prostu dostaję szału na samą myśl o moim ojcu.
-W porządku. Może to nawet lepiej.
-Hmm?
-Pomimo tego konfliktu z policją, impreza była udana.- wytłumaczył z szalonym uśmiechem.
-Wiesz co, masz rację. W końcu raz się żyje.- stwierdziłam i również się uśmiechnęłam na wspomnienia z minionej nocy. Siadłam obok Chrisa i oparłam głowę na jego ramieniu. Chłopak objął mnie mnie prawą ręką, w lewej nadal trzymając do połowy wypełnioną butelkę.
-Imprezy na plaży często się tak kończą.- stwierdził tym samym ostatecznie zamykając ten temat.
-Dzwoni mój ojciec.- powiedziałam patrząc na wyświetlacz. Chris wiedział że nie odbiorę, ale mimo to zaczął obserwować moją reakcję.
-Chodźmy stąd.- odparł mój chłopak, kiedy faktycznie odrzuciłam połączenie.- Jeśli chcesz możemy iść do mnie.
-Nie, nie jestem tchórzem.
-Zuch dziewczyna- odrzekł Chris i mnie pocałował.- Mogę pójść z tobą.-zaproponował.
-Nie trzeba odparłam. Poradzę sobie.
-Ok, ale w razie czego dzwoń.
-Dobrze.- tym razem to ja go pocałowałam.
Godzinę później byłam już w domu.
-Impreza się udała?- odparł mój ojciec jak tylko weszłam. Siedział na kanapie i oglądał TV.
-Jestem już dorosła.- powiedziałam, gdyż wiedziałam do czego zmierza.
-Dorosła? Może i masz 19 lat, ale dorosłość nie przychodzi z wiekiem, a ty zachowujesz się jak dziecko.
-No właśnie. To teraz się zastanów, kto od śmierci mamy co tydzień sprowadza sobie do domu jakieś dziwki? Ja?- warknęłam z wyrzutem.
-Mam prawo ułożyć sobie życie z kimś innym, bez względu na to czy ci się to podoba czy nie.
-Ułożyć życie.. na kilka dni? A potem co, znowu przyjdzie jakaś laska, która będzie chciała zastąpić mi mamę? Jesteś pieprzonym egoistą.- stwierdziłam i ruszyłam ku schodom.
-Martwię się o ciebie.- dodał i powędrował za mną wzrokiem. Zastygłam w miejscu i na mojej twarzy nieświadomie pojawił się szyderczy uśmiech.
-Tak? A od kiedy?- zapytałam, a po chwili dorzuciłam- To niedługo będziesz miał jedno zmartwienie mniej. Mam zamiar wyprowadzić się do Chrisa.
-To wcale nie było śmieszne.- na początku nie wierzył w to co powiedziałam.- Chcę dla ciebie jak najlepiej, rozumiesz?
-W takim razie zostaw mnie w spokoju.- powiedziałam z ogromną powagą.- To moje życie, a ty nigdy nie będziesz jego częścią. Zrobię to co uważam za słuszne, jeśli popełnię błąd; trudno, przynajmniej będę miała nauczkę na przyszłość. Naprawdę mam zamiar się wyprowadzić.
Po wypowiedzeniu tych słów ruszyłam na górę. W ogóle nie było mi żal mojego ojca. Udaje że mu na mnie zależy, chociaż tak naprawdę ma mnie gdzieś. W niezbyt dobrym humorze dotarłam do swojego pokoju. Ciężko wzdychając rozpuściłam swoje włosy, które jak dotąd spięte były w kucyka. Roztrzepując je ręką, wybrałam zestaw w który zamierzałam się przebrać. Nie zajęło mi to zbyt długo. Wzięłam ubrania i poszłam prosto do wanny. Słyszałam że ktoś do mnie dzwonił, ale nie fatygowałam się odbierać i wychodzić z kąpieli . Stwierdziłam, że później oddzwonię. Po wyjściu z wody, założyłam na siebie wygodne dresy i przydużą bluzę. Siadając na łóżko jednocześnie wzięłam do ręki telefon i sprawdziłam kto dzwonił. Okazało się że była to Elizabeth.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Willa Lily
A oto i jest pierwszy rozdział! :) Postaram się aby to opowiadanie zaciekawiło was swoją fabułą i odrobinę zaskakiwało :D Niebawem dodam rozdział 2, a tymczasem zachęcam was do komentowania ;*